Trasa mordercza, dobre doświadczenie, czas ponad 1:22
Ogromne zmęczenie...
O biegu dowiedziałem się o 12ej w południe, wyjechałam 2,5h potem.
Bieg nazywał się „Polsko-Czeska Dwudziestka” na trasie 21,1 km.
Dojechałam na miejsce...po 16-ej...
Wysiadam z auta, miejsce się zgadza, a tu ZERO ludzi, myślę se, co to za bieg, że ludzi nie ma????
Już myślałam, że miejsce nie to, że chodzi chyba o inny Hronov - bo tu był start i meta, za rok start będzie w Kudowie i meta też - ponoć wtedy jest rewelacyjnie po stronie polskiej...
Nagle na ostatnią chwilę pojawiło się biuro zawodów i zapisaliśmy się na ten półmaraton.
Zero rozgrzewki, bo nie było czasu, a patrzę, że na starcie mam wzniesienie jakieś kilometrowe...ufff.
START, puścili nas po wszystkich..
Jechał ze mną jakiś chłopak z polski rowerzysta i dzieki niemu przynajmniej trasy nie zgubiłam, bo w Czechach nie była oznakowana, tylko w Kudowe Zdrój.
Stałam z 10x odpoczywając na tych górach, w pewnym momencie pomyślałam, że chyba to maraton a nie pół :DDDD
Drugą cześć trasy po nawrocie w polsce jechałam sama, bez tego rowerzysty, pożegnaliśmy się na granicy...
Ach góry, ciągle góry, a jak z góry, owszem fajnie ale na ciągłym hamulcu :)
Było ciężko, to nie był mój "dobrý den"
:)
Jak odpoczniesz, to napisz jak tam bylo?!
OdpowiedzUsuńWyglada na fajne miejsce.
Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń