Łączna liczba wyświetleń

21 maja 2011

Polsko-Czeska Dwudziestka

W ostatniej chwili pojechaliśmy do Czech na pómaraton.
Trasa mordercza, dobre doświadczenie, czas ponad 1:22
Ogromne zmęczenie...














O biegu dowiedziałem się  o 12ej w południe, wyjechałam 2,5h potem.
Bieg nazywał się „Polsko-Czeska Dwudziestka” na trasie 21,1 km.

Dojechałam na miejsce...po 16-ej...
Wysiadam z auta, miejsce się zgadza, a tu ZERO ludzi, myślę se, co to za bieg, że ludzi nie ma????
Już myślałam, że miejsce nie to, że chodzi chyba o inny Hronov - bo tu był start i meta, za rok start będzie w Kudowie i meta też - ponoć wtedy jest rewelacyjnie po stronie polskiej...

Nagle na ostatnią chwilę pojawiło się biuro zawodów  i zapisaliśmy się na ten półmaraton.

Zero rozgrzewki, bo nie było czasu, a patrzę, że na starcie mam wzniesienie jakieś kilometrowe...ufff.

START, puścili nas po wszystkich..
Jechał ze mną jakiś chłopak z polski rowerzysta i dzieki niemu przynajmniej trasy nie zgubiłam, bo w Czechach nie była oznakowana, tylko w Kudowe Zdrój.

Stałam z 10x odpoczywając na tych górach, w pewnym momencie pomyślałam, że chyba to maraton a nie pół :DDDD

Drugą cześć trasy po nawrocie w polsce jechałam sama, bez tego rowerzysty, pożegnaliśmy się na granicy...
Ach góry, ciągle góry, a jak z góry, owszem fajnie ale na ciągłym hamulcu :)

Było ciężko, to nie był mój "dobrý den"

:)

2 komentarze: