No w sumie po to mam mózg, żeby trochę myśleć i wymyśliłam...
Bo tak: rano do pracy rowerem, po pracy rowerem i niby jest git, ale nie wiem jak się nazywam po takim szalonym dniu. A mam przecież jeszcze psa, z nim też trzeba polatać...
No i mam pomysł, żeby wstawać skoro świt, wciągnąć jakąś kanapkę i trenować z 1,5h przed pracą - na dworze rzecz jasna.
Plan świetny, tylko czy ja leń, wstanę skoro świt?
Okaże się od jutra.
Dziś ma padać, nie ryzykowałam i jakże mi smutno, że nie przyjechałam rowerasem...
Ale będzie dobrze, plan jest.
explendit blog, congratulations
OdpowiedzUsuńregard from Reus Catalonia
thank you
Plan masz genialny ale w moim wydaniu by sie nie sprawdzil bo zawsze wstaje pozniej niz wczesniej.
OdpowiedzUsuńZycze ci jednak powodzenia :)))