Zjazd 60.9km/h
Podczas ostataniego zjazdu złapała nas ulewa. Przemokłam tak jak tylko można było przemoknąć. Miałam ciuchy na przebranie, ale zanim dojechałam do samochodu, zdążyło ze mnie kapać, trochę zmarzłam, długo jechałam w deszczu, ale nie ma co narzekać, fajna i całkiem normalna przygoda.przygotowanie do wycieczki
zielono :)))
ta kropka z tyłu to ja, dłuuugie tereny :)
Nie zmarnowałam ani jednego z tych dni wolnych. Odpoczęłam bardzo, fajnie, że teraz leje, jest burza, a mi udało się pojeździć i to naprawdę ostro :)
Mam zajebisty rower :)))))))))))))))))
Widze, ze trenujesz ostro i korzystasz z kazdej wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Najważniejsze, że wreszcie jest zielono! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAleś mnie zrobiła! :D To ja kamasutra :) Gdzie CIę wywiało tak bez pożegnania? Dobrze, że Twój blog miałam na oku bo mi by było bardzo smutno...
OdpowiedzUsuńMój mail jakby co to witkowskaa@interia.pl
Buziaki