No ja nie wiem, ale jakoś przejechałam ten mini maraton w górach.
Nie było łatwo he he he.
Ale każdy centymetr, metr i kilometr przejechałam SAMA, nikt mnie nie wciągał, ani nie pomagał. Nie po to tam pojechałam...
Było trudno, właściwie ciągle pod górę, a zjazdy strome, hamować ostro musiałam, ale udało się.
Zrealizowałam swój cel i choć to był naprawdę hadkor... opłaciło się.
A po regeneracji czas na treningi :D
I kolejne wyzwania rzecz jasna :)
Widoki miałam niezapomniane, ogólnie to był mój najlepszy i najciekawszy start w życiu. Pozostałe, te dotychczasowe wydają się wręcz banalne po tym hahah ;)
Dziękuję SUFIE za przygotowanie, za wsparcie i za to, że wierzył, że mi się uda.
No i udało się, w 100%
No i chwalę się fotkami :D
http://www.youtube.com/watch?v=vzh7yUqLQRQ
tu już ponad 50km przejechaliśmy...
http://www.youtube.com/watch?v=X5jaIQN-8D8
górka :)
Masz kobieto hard ducha i forme nieziemska!
OdpowiedzUsuńGratuluje pokonania trasy.
Bardzo fajne zdjecia ale jedno, to ze slimakiem jest dla mnie najlepsze!!!!!
Ewa... zrobiłaś pierwszy krok, gratuluję. A teraz będzie już tylko pod górę. Jesteś gotowa. Bez znaku zapytania. I nikt nie zagwarantuje, że na szczycie czeka na Ciebie popularność i nagrody. Ale trzeba tam dotrzeć, by się przekonać.
OdpowiedzUsuńJedno mogę Ci obiecać... będzie harówa.
s.
Ewcia, ale Ci w tym rowerku ładnie! Zdjęcia kapitalne, jak zwykle. To ze ślimakiem -mistrzostwo świata! Kurcze, to są wszystkie prawdziwe dziergania?
OdpowiedzUsuńW kazdym komentarzu będę powtarzać: JESTEŚ NIEZWYKŁA!!!!!!!